Nie używam suszarki, prostownicy i tylko od czasu do czasu pozwalam sobie na termoloki, ale włosy wcześniej zabezpieczam mgiełką chroniącą przed wysoką temperaturą. Jak wariatka staram się przyspieszyć porost włosów. Jak nie wcierka, to suplementy i tak w kółko... i niestety co zapuszczę, to muszę obciąć, bo stan końcówek jest opłakany. Od dłuższego czasu stoję z długością w miejscu. Włosy oczywiście wciąż rosną, nawet biorąc udział w akcji włosowej zapuszczania z Eter udało mi się osiągnąć dodatkowe 6-7 cm w ciągu 4 miesięcy, ale co z tego skoro później i tak musiałam te dodatkowe centymetry ściąć. Miało to miejsce w styczniu tego roku. Teraz jest już marzec i znów poszły w ruch nożyczki. Zleciało pewnie koło 4 cm i wydaje mi się, że spokojnie jeszcze z 5 cm mogłabym się pozbyć. Część z Was pisze, że mam już całkiem długie włosy. Bardzo dziękuję Wam za takie miłe komentarze, rzeczywistość jest jednak bardziej brutalna. Czasem jest tak, że moje włosy po prostu są rozprostowane wtedy faktycznie wydają się długie. Druga sprawa, to perspektywa zdjęcia. Jeżeli wykonuję je z aparatem nad głową, a tak czynię najczęściej, to niestety długość jest tylko złudzeniem optycznym. W chwili obecnej włosy zarzucone do przodu sięgają przed pierś, a po ich naciągnięciu - za pierś. Postanowiłam dokładnie zmierzyć różnice długości i pokazać Wam jak przedstawia się rzeczywistość. Różnica długości to prawie 10 cm, a przy jeszcze mocniejszym skręcie możliwe, że byłaby większa. Całkiem sporo nie uważacie? To prawie cały rok zapuszczania włosów, a może nawet i dłużej, bo przecież większość z nas co jakiś czas jednak po te nożyczki sięga lub wybiera się z tym do fryzjera.
W chwili obecnej myślę, że warto pożegnać się z włosami do talii i spojrzeć realistycznie na możliwości moich włosów. Postanowiłamzmienić swoje włosowe cele, przestać się przejmować ( to będzie zdecydowanie najtrudniejsze) ich długością. Postawić na średnia długość i dobrą jakość włosów.
Jakie zmiany planuję wprowadzić?
- Dalej będę przyspieszać porost włosów. Mimo wszystko długich włosów nigdy nie za wiele. Na restrykcyjne cięcie nie zdecyduję się, dlatego nowe cm przydadzą się, aby zastąpić zniszczone partie.
- Nie będę zapuszczać i trzymać na siłę rozdwojonych czy połamanych końcówek.
- Będę codziennie zabezpieczać końcówki włosów olejkiem. Silikony i jedwab będę odstawiać, bo się u mnie nie sprawdzają.
- Spróbuję włączyć do mycia włosów odżywkę. Taakkk... wiem, że mam banna na nowe zakupy, ale na coś taniego jeszcze się szarpnę. Polećcie coś tak przy okazji ;))
- Przestanę ciągle mierzyć swoje włosy. Pora nabrać dystansu do długości ;)
- I najważniejszy punkt, to zapuścić włosy tylko za pierś w ich kręconym stadium. Wbrew pozorom 10 dodatkowym cm, to będzie spory wyczyn i mam świadomość, że w linii prostej po ich naciągnięciu będą na prawdę długie. Więcej od swoich włosów wymagać nie będę. Na chwilę obecną nawet ten cel wydaje mi się trudny do osiągnięcia ;))
Moje włosy też nie są jakieś bardzo długie, owszem sięgają za pierś, ale jestem strasznie energiczną osobą, latam tu i tam i włosy też szaleją razem ze mną. Nie widać tej długości niestety, ale myślę że za rok moje i twoje włosy będą odpowiednio dłuższe i obie będziemy zadowolone :)
OdpowiedzUsuńMam podobny przypadek - zapuszczam i muszę ścinać. Jakiś czas temu je podcięłam i byłam pewna, że przy odpowiedniej pielęgnacji będę mieć piękne włosy, a jest zupełnie odwrotnie :(
OdpowiedzUsuńPowodzenia w realizowaniu planu :)